

Ponad 10 mld USD – tyle tylko w tym roku inwestorzy venture capital mają zainwestować w branżę EdTech, czyli sektor innowacyjnych firm oferujących technologiczne rozwiązania edukacyjne. Określenia typu „boom” czy „złoty okres” są tu codziennością. Na fali pandemii z dnia na dzień cyfryzacja edukacji przestała postępować krok po kroku a wystrzeliła jak rakieta, próbując zaspokoić popyt miliardów uczniów, studentów, nauczycieli i rodziców. Stało się to wspólnym dla mieszkańców całego świata, zupełnie nowym doświadczeniem zdalnej nauki nadającym na lata kosmiczne tempo rozwoju rynku edukacji cyfrowej. Eksperci szacują, że w 2025 r. rynek ten ma być wart ok. 305 mld dol. Powiększa się jednocześnie grupa EdTechowych jednorożców, które są już warte ponad 77 mld dol. Tylko od maja 2020 r. na świecie przybyło aż 13 takich podmiotów. Choć zapewne w chwili, gdy raport trafi w Państwa ręce, te cyfry będą jeszcze bardziej imponujące.

„Nie ograniczaj swoich dzieci do własnego toku i rozumienia sposobu nauki. One urodziły się w innym czasie” – głosi chińskie przysłowie i – jak doskonale wiemy – przytakują temu uczniowie i studenci na całym świecie. Za tym idzie fala przedsiębiorców, także w Polsce, gotowych nieść kaganek cyfrowej oświaty i jeszcze zarabiać na tym potężne miliony.


Polskie EdTechy prężnie rosną w ostatnich latach a niektóre, jak np. Brainly, wskazywane są na niemal pewnych kandydatów na jednorożców. Trzeba jednak zaznaczyć, że te, które odnoszą największe sukcesy, skupiają się głównie na ekspansji zagranicznej. To właśnie w państwach azjatyckich, czy w Stanach Zjednoczonych, popyt na tego typu usługi jest znacznie większy niż w Polsce.

W niniejszym raporcie postanowiliśmy prześwietlić i poddać wszechstronnej analizie sytuację w polskiej oświacie, próbując zidentyfikować główne bariery we wdrażaniu rozwiązań EdTechowych w praktyce. A tych wciąż nie brakuje. Okazuje się, że choć pandemia faktycznie przyspieszyła rozwój technologii w edukacji, to jednak doświadczenia nauczycieli i rodziców, jeśli chodzi o naukę zdalną, spowodowały, że polska szkoła z pewną ulgą wróciła na stare, dobrze znane tory nauki stacjonarnej. Choć na szczęście nie brakuje głosów odmiennych.

To, że zmiana w tym obszarze musi nastąpić, jest bezsprzeczne. Przez ostatnie dekady na sile przybierała istotność tzw. lifelong learning, czyli uczenia się przez całe życie. Takie podejście umożliwi kolejnym pokoleniom wchodzącym na rynek pracy, dostosowanie się do zupełnie nowych trendów i potrzeb. Kluczową kwestią jest także nauka zindywidualizowana, w myśl cytowanego przysłowia – oderwanego od nawyków rodziców. Lekcje muszą stać się ciekawsze, atrakcyjne dla młodych i powinny wzmacniać miękkie kompetencje u dzieci. Postępująca automatyzacja i robotyzacja kolejnych obszarów życia powodują, że wiele zawodów w perspektywie kilku – kilkunastu lat może przestać istnieć. Roboty i sztuczna inteligencja nie nabędą jednak tych czysto ludzkich umiejętności: kreatywności, inteligencji emocjonalnej, harmonijnej współpracy w grupie, czy krytycznego myślenia.
Podobnie jak EdTechy nie mogą być zdehumanizowanymi technologiami, ignorującymi ludzkie nawyki, potrzeby i potencjał.


To jest właśnie obszar, w którym EdTechy mogą wspierać nauczycieli, rodziców i samych uczniów. Narzędzia i usługi proponowane przez firmy tego sektora doskonale identyfikują te problemy i proponują konkretne, świetnie sprawdzające się rozwiązania. Wyzwaniem jest natomiast to, że nauczyciele, czy decydenci często o nich nie słyszeli lub nie dostrzegają, jakie konkretnie korzyści będą płynęły z ich wdrożenia w edukacji. Oczywiście często wraca się także uwagę na kwestie finansowe. Polska szkoła jest wciąż niedofinansowana, choć największym problemem nie jest wcale brak pieniędzy, a raczej nie zawsze racjonalne ich wydawanie.

Szczerze? Przed polską branżą EdTech jeszcze długa droga. Startupy te muszą odrobić swoje lekcje, o których chińskie przysłowie nie mówi nic. Muszą nauczyć się aktywnej komunikacji zarówno ze szkołami jak i rodzicami. Podpowiadać im, jakie rozwiązania sprawdzają się najlepiej, pokazywać, jak one działają w praktyce, wreszcie – w przypadku szkół wspierać konkretną wiedzą na temat możliwości pozyskania funduszy na zakup i wdrożenie takich nowoczesnych narzędzi. Niezwykle istotna jest także rola potencjalnych inwestorów, mogących uplasować swój kapitał w dynamicznie rozwijającym się i perspektywicznym sektorze, a równocześnie wesprzeć niezbędne zmiany w edukacji, od których zależy nasza przyszłość. Mamy nadzieję, że niniejszy raport – jego diagnoza i mnogość opinii oraz danych w nim zawartych – będą jedną z inspiracji do tej zmiany.


